….Oddaliśmy się od siebie w milczeniu już dawno
I z każdym „naszym” dniem
rosło kłamstwo naszej miłości
I im dalej szliśmy razem
tym bardziej się od siebie oddalaliśmy.
Razem – osobno
Zapomnieliśmy jak odnajdywać siebie na nowo….*
- Enkeli, weź się w garść, wyglądasz fatalnie – Kari Happonen zmarszczyła brwi i usiadła na sofie obok rudowłosej Finki, która siedziała z podkurczonymi nogami, rękoma obejmując kolana. Kolejną noc spędziła w domu Kari. Do domu swoich rodziców nie chciała, do Nowego Jorku… Sama nie wiedziała… Na dźwięk upomnienia przyjaciółki tylko się skrzywiła:
- Kari, daj mi spokój – jęknęła naciągając na głowę kaptur dresowej bluzy. Głowę rozsadzał jej potężny ból, ale był on niczym w porównaniu z tym co działo się w jej umyśle. Wiedziała, że wygląda źle, a czuła się jeszcze gorzej. Westchnęła cicho i oparła czoło o kolana. Happonen nie dała za wygraną i uniosła jej głowę tak, by ich spojrzenia się spotkały:
- Nie dam ci spokoju, nie mogę patrzeć jak moja przyjaciółka niszczy sobie życie – orzekła blondwłosa kobieta i podała Enkeli szklankę i aspirynę. – Chlasz bez przerwy od trzech dni, chcesz się wykończyć?
- Nawet jeśli to co? – Enkeli potarła dłonią czoło i połknęła tabletki obficie popijając je wodą. Ostatni tydzień nie należał do najlepszych. Kłótnia z Nathanem, nagły wyjazd do Helsinek, kilkudniowa awantura z rodzicami, w końcu ciąg alkoholowy. W dodatku nawet Kathie nie zadzwoniła, nie mówiąc o Nathanie, ale na jego telefon nie liczyła. Odetchnęła głęboko i ciągnęła dalej:
- Kari zobacz co tu się dzieje. Nie mogę się dogadać z facetem, którego kocham nad życie, moi rodzice nie słuchają żadnych sensownych argumentów przekonani o tym, że ja jako rozwodniczka nie mogę mieć racji. Jakieś leki w szafce Nathana, ja się boję, że on mi nie powiedział, że jest chory. I te łzy w oczach Marji. Kari, ja już nie wyrabiam. A to wszystko przez to, że nie potrafię przyznać, że potrzebuję pomocy, że sobie nie radzę.
Kari wypuściła powietrze z płuc i objęła rudą ramieniem:
- Wszystko się ułoży, napewno. Zobaczysz – szeptała kołysząc ją w ramionach jak małe dziecko. Enkeli wybuchnęła płaczem, a jej ciałem co i rusz wstrząsały spazmy:
- Nic nie będzie dobrze. Wszystko jest do dupy – wykrztusiła połykając łzy. – Chcę zostać sama – powiedziała głośno zrywając się z kanapy i ruszając w kierunku drzwi. Kari schwyciła ją za ramiona:
- Nie będziesz sama do jasnej cholery. Nie zostawię cię, rozumiesz? – oznajmiła wyraźnie lustrując ją wzrokiem.
- Kari, błagam!
- Nie ma mowy!
Przez chwilę się szarpały, ale w końcu Enkeli skapitulowała i z powrotem wylądowała na kanapie:
- Jestem totalną idiotką, prawda? – szepnęła cicho wlepiając wzrok w ścianę. Kari westchnęła cicho:
- Nie jesteś. Po prostu się pogubiłaś. Oboje się pogubiliście.
- Kari, ja nie mogę bez niego żyć. Bez jego oczu, głosu, rąk, dotyku, słów. Kari, ja umrę z tęsknoty, rozumiesz? – jęknęła rudowłosa na nowo zaczynając płakać.
- Wiem, kochanie wiem – Kari oparła jej głowę na swoim ramieniu i objęła ją mocno co chwila powtarzając kojące słowa.
Czy kiedykolwiek oglądałeś się za siebie?
Nie obawiasz się o okruchy, które znajdziesz
Tracę cię
Ale ty również mnie tracisz…. **
Ciszę panującą w mieszkaniu Happonen przerwał dźwięk telefonu Enkeli.
- Ja nie chcę – jęknęła właścicielka Sony’ego kuląc się w sobie.
- Enkeli, odbierz – rozkazała jej Kari podając komórkę. Ruda zerknęła na wyświetlacz. „Aiden”. Wetchnęła ciężko i odebrała połączenie:
- Enkeli do jasnej cholery co się z tobą dzieje? Nie można cię złapać od tygodnia.
- Aiden, błagam, nie krzycz.
- Znowu masz kaca,kretynko,tak? Może cały tydzień to jeden wielki kac, co?
- Aiden, rozłączam się – zagroziła Finka.
- Czy ty czytałaś jakiekolwiek wiadomości z Nowego Jorku?
- Jasne, myślisz, że mam czas na takie coś? Kobieto, mi się życie zawaliło.
- To zacznij czytać. Kilka dni temu był napad na jeden z banków.
- To nie byłam ja. Siedzę w Helsinkach – zironizowała Enkeli. Ta wymiana zdań z Aiden pomału zaczynała ją irytować. Po amerykańskiej stronie rozległo się coś na kształt prychnięcia.
- Kath była jedną z zakładniczek.
- Słucham? – Enkeli odruchowo wstała z kanapy. Na jej ciało wystąpił zimny pot, a broda i dłonie zaczęły drgać. Jej mała Kathie…
- Nie bój się, przeżyła.
- Jak ona?
- Fizycznie ok, ale byłam u niej tuż po napadzie. Z psychiką jest tragicznie. Kathie jest w gębokim szoku, nie może dojść do siebie. Nathan ci nie powiedział?
- Nie rozmawialiśmy ze sobą od tego czasu.
- Enkeli, weź się w garść. Ona cię potrzebuje.
- Wracam jeszcze dzisiaj – Enkeli odłożyła telefon i krótko wyjaśniła sprawę Kari. Jak ona mogła zostawić małą Kathie samą? Wiedziała, że ma ostatnio ciężki czas? Niemal błyskawicznym tempem zabukowała bilet przez internet na najbliższy lot do Nowego Jorku. Za cztery godziny… Usiadła na kanapę… Po chwili wstała…. Znowu usiadła…
- Enkeli uspokój się, bo wezwę pogotowie.
- Ja powinnam tam być… Rozumiesz? – ruda spojrzała w jej oczy. – Przecież kocham ją jak siostrę…
Dalsze żale Enkeli przerwał ponownie dźwięk komórki.
- To Anne – Kari zerknęła na wyświetlacz i podała telefon Enkeli. Ta wiedziała o co chodzi. Parę dni wcześniej prosiła ją, by sprawdziła lek, który ruda znalazła u Nathana. Teraz wszystko jest jasne.
- Tak, Anne?
- Enkeli wiem co to za leki.
- Mów. – zażądała Finka odruchowo wstając z sofy i zaczynając chodzić w tą i z powrotem.
- Siedzisz?
- Nie pieprz. Mów.
- Lepiej usiądź. To nie są dobre wiadomości – głos Anne, specjalistki w zakresie sprzedaży leków wyrażał wszystko co najgorsze. Enkeli wyprostowała się i stanęła w miejscu.
- Ok, siedzę – skłamała.
- Enkeli… Te antybiotyki, które bierze twój narzeczony przepisuje się, kiedy… – Anne przerwała.
- Anne, na litość boską mów – padło po fińskiej stronie. Anne wzięła głęboki oddech i w krótkich słowach wyjaśniła kwestię leku… Przez chwilę nie słyszała żadnej reakcji… Dopiero po chwili jej uszu dobiegł głośny odgłos roztrzaskującego się o podłogę telefonu i stłumiony krzyk…
* Lacrimosa – Alleine Zu Zweit
** Within Temptation – Forgiven
Wielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )
OdpowiedzUsuń