Środek nocy, każdy normalny człowieko tej porze powinien spać, a ona siedziała w salonie otulona grubymkocem, w dłoniach trzymała kubek z herbatą i oglądała jakiśfilm. Na ekranie co chwilę lała się krew, bądź ukazywały sięjakieś mało przekonywujące potwory. Tak, to dopiero edukacyjnefilmy. Irytujące tykanie zegara powiększało jej ból głowyale też powoli ją usypiało. Nie patrzyła już na ekran, ziewającprzeciągnęła się i zrzuciła koc na podłogę. Była w domu sama,jednak jakoś jej to nie przeszkadzało. Romeo i Nutka już dawnospali na łóżku Christiny, podczas gdy ona nocowała ujakiejś koleżanki, za to Melanie i Alan pojechali gdzieś i mieliwrócić dopiero kolejnego popołudnia.
– Królujeszna zamku. – powiedziała sama do siebie wstając z łóżka.
Czas jej się dłużył, a jakoś mimozmęczenia nie chciała się kłaść. Postanowiła odnieść pustyjuż kubek do kuchni. Zgasiła światło w swoim pokoju i powoliskierowała się w stronę spiralnych schodów nucąc coś podnosem. Wtedy jednak usłyszała niewyraźnie jakiś szmer, a zaraz potym brzdęk tłuczonego szkła i wiązankę przekleństw. Powoliwychyliła się zza balustrady schodów starając sięnamierzyć sprawcę tego rabanu, miała nadzieję, że to Alan albochociaż Ian wpadł bez zapowiedzi jednak widząc młodegociemnoskórego mężczyznę w kominiarce, straciła wszelkąnadzieję. Drżącymi rękoma sięgnęła do stolika, przy którymstała, i na którym leżał telefon, ale jeden niepewny ruch ipo domu rozległ się łomot upadającego z jej rąk kubka, o którymcałkowicie zapomniała. Włamywacz momentalnie spojrzał w góręi zobaczył wystraszoną brunetkę. Nie miała czasu na choćby jednąmyśl. Poderwała się do ucieczki. Słyszała za sobą tupot stópmężczyzny, a może był dopiero na spiralnych schodach? Wpadła dopierwszego lepszego pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi. Był topokój Christiny, nie miał osobnego przejścia do żadnego zpokoi, nie miał nawet łazienki. Zaczęła się gorączkoworozglądać w poszukiwaniu jakiegoś schronienia, lecz na próżno.Wiedziała, że garderoba będzie pierwszym miejscem do któregozaglądnie gdy już dostanie się do pokoju. Brała też pod uwagęwyskoczenie z balkonu, jednak zdała sobie sprawę z tego iż mogłabyzłamać kręgosłup, było zdecydowanie za wysoko.
– Myśl,myśl! – pokrzepiała się zdesperowanym szeptem. Jej wzrok przesuwałsię po pokoju w zastraszającym tempie, jej mózg nie nadążałprzetwarzać obrazów. Usłyszała dobijanie się do drzwi. -Już po mnie. – jęknęła otwierając drzwi na balkon, po czymwpadła na pewien pomysł. Wyrzuciła na rosnący pod oknem krzewswoją bluzę, a sama schowała się pod łóżkiem mającnadzieję, że włamywacz kupi tę wersję. Drzwi otworzyły się zgłośnym trzaskiem.
– Hej, lala…gdzie jesteś? – usłyszałaironiczny głos, ledwo stłumiła cichy pisk, który chciałwydrzeć się z jej gardła, gdy zobaczyła jego buty tuż przyłóżku.
Zakryła usta dłońmi niemalże nieoddychając. Tak jak się spodziewała, mężczyzna w pierwszymodruchu zajrzał do garderoby. Jednak nic w niej nie znalazł. Wtedyteż z łóżka zeskoczył jeden z psiaków i zacząłwarczeć na włamywacza.
– Spadaj kundlu. – facet odepchnąłszczeniaka nogą, jednak ten nie dawał za wygraną nadal warczał inawet kilka razy próbował chwycić ostrymi zębami nogęfaceta. Ten chyba w końcu się wkurzył, bo kopnął szczeniaka, naco drugi z piesków zeskoczył z łóżka i też próbowałzastraszyć mężczyznę. Amrei zacisnęła zęby, żeby nie wciągnąćpod łóżko Nutki i Romea, ale jej myśli przerwał huk, azaraz potem pisk jednego z szczeniąt. Przerażona zerknęła w lewopatrząc na kulącego się na podłodze pieska, widziała krwawiącąz jego boku ranę, a jej gardło ścisnęło się boleśnie, po jejpoliczku popłynęły łzy strachu i bezsilności. Facet wyjrzałprzez balkon mamrotając coś o wariatce i połamanych kończynach,po czym wybiegł z pokoju, zapewne kierując się do ogrodu by jąznaleźć.
Brunetka nie ruszała się do momentuaż usłyszała syreny policyjne, chyba huk wystrzału musiałzbudzić sąsiadów, którzy zawiadomili policję. Mimo,że niebezpieczeństwo prawdopodobnie minęło nie mogła sięruszyć, sparaliżowana strachem leżała na podłodze zanosząc sięszlochem. Tak mało brakowało!
Przez chwilę miała wrażenie, żeserce bije jej tak mocno i tak szybko, że zaraz wybuchnie jak bombazegarowa. W tym momencie do pokoju wpadło kilku policjantówich wzrok przykuł leżący na podłodze pies i drugi, któryskomląc próbował wylizać jego rany.
– Ktoś tu jest? -chyba usłyszeli jej płacz, bo wyjmując broń zajrzeli pod łóżkoi pomogli mi wyjść. – Co tu się stało? – zapytał jeden z nichoficjalnym tonem, podczas gdy drugi wyszedł z pokoju oglądającpozostałe pomieszczenia.
Brunetka tylko pokręciła głowąocierając z policzków łzy, nie mogła wydusić z siebiesłowa. Była zbyt oszołomiona, zbyt wystraszona…to było za dużojak na nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz