Ciepłe, kwietniowe promienie słońca figlarnie przenikały przez zasłonięte rolety w mieszkaniu przy Madison Street 12. Rudowłosa kobieta odsunęła delikatnie kremową tkaninę i otworzyła okno, Wyjrzała przez nie pozwalając by promienie słoneczne muskały jej blade policzki i alabastrowe czoło. Przymknęła na chwilę zmęczone powieki i po chwili je otworzyła. Dawno już nie spała spokojnie. Kiedy będzie to możliwe? Zamknęła okno, a rolety z powrotem zasłoniła. Rozejrzała się po sypialni urządzonej w prostym przytulnym stylu; dużo bieli, sosnowe meble, miękkie tkaniny. Na ścianie plakaty skandynawskich krajobrazów i duże zdjęcie oprawione w złotą ramę. Dwoje uśmiechniętych ludzi na tle wschodzącego słońca. Tacy beztroscy, pełni wiary i nadziei.
Ta ostatnia potrzebna jest teraz najbardziej…
Enkeli otarla łzę, która spłynęła po jej twarzy. Strach o Nathana nie malał. Wręcz przeciwnie, zdawał się narastać z każdym dniem, który przybliżał ich do poznania wyników badań. To jak czekanie na wyrok. Być może najtragiczniejszy w ich życiu.
Co jeśli?
Nie będzie tego ‚jeśli’. On jest zdrowy. Będziecie żyć razem długo i szczęśliwie, jak wszyscy zakochani w bajkach.
A jeśli będzie?
Będą walczyć… Bo cóż innego pozostanie?
Finka odetchnęła głęboko i zerknęła na kartkę papieru leżącą na biurku. Lista, co trzeba załatwić do 9 maja. Była już krótka, zaledwie cztery punkty. Przygotowania do ślubu pozwalały jej nie myśleć o złych rzeczach, a dawały nadzieję na piękny finał.
Wszystko będzie dobrze, Enkeli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz