sobota, 28 stycznia 2012

1867. I’m still learning how to live

         Zawszezatłoczona stacja metra, zawsze zabiegani ludzie, zawsze okrutny hałaswdzierający się w uszy. Zawsze ten klimat. I miasto które nigdy nie zasypia.Cały świat jednego biednego chłopca, zamkniętego właśnie na stacji metra, zprzerażeniem, pomieszanym ze wściekłością, gapiącego się w drzwi właśnieodjeżdżającego pociągu. Pod pachą trzymającego zniszczoną deskorolkę, jakbyjedyną towarzyszkę życia, ostatnią wierną która mu została. Bo ta druga właśnieodjechała pociągiem z nowym „jedynym”.




-         Stary, odpuść sobie. Wiedziałeś, że prędzej czy późniejto się stanie i skończ histerię – wysoki szatyn wyrzucił właśnie pod nogiprzechodzącej staruszki niedopałka papierosa.

-         Skończyć histerię? Nie moja wina, że ty jesteś kimjesteś. Ty nikogo jeszcze nigdy nie kochałeś, nie oddałeś się w stu procentachi nie zostałeś zdradzony w dodatku ona zdradziła mnie z facetem, który mógłbybyć jej ojcem – głos blondyna, idącego obok niego niebezpiecznie drżał, jakbyten za chwilę miał się rozpłakać.

Ta jasne, „Nigdy nie oddałeś się w stu procentach”. Oddałsię, ale to była najbardziej idiotyczna rzecz jaką mógł zrobić. A mówią, że tobaby są głupie. Tak naprawdę to faceci dają się omotać jak idioci. On byłwyznawcą hedonizmu, może nie zawsze tak było, ale od kiedy odkrył, że krótkotrwałeprzyjemności, również dają szczęście, był zdecydowanie bardziej spokojnym ipewnym siebie człowiekiem. Kiedyś, szukający pomocy u starszych kolegów, terazto on był guru spraw młodzieży i miłości. Coraz częściej zdarzało mu sięratować załamanych po rozstaniu kumpli.

-         Już, wypłakałeś się? – zapytał, kiedy kolega idącypowoli u jego boku zamilkł.

-         Zabrakło mi łez, albo siły – westchnął ten drugi.

-         To wskakuj na deskę i jedziemy na skate park. Zahaczymypo drodze o monopolowy. Kobiety to suki, przynajmniej w większości, nie, co jagadam. Wszystkie kobiety to suki. Jeszcze nie spotkałem takiej, która byłabyspokojna emocjonalnie, pewna tego czego chce i przede wszystkim lojalna. Lepiejkupić psa. Owszem, one przydają się do pewnych rzeczy. Wiesz, czasem dobrzejakąś wyhaczyć i rozładować napięcie seksualne, ale nic na długo. Nie opłacasię. A teraz chodź, robi się późno – „robi się późno”? Jakby to go obchodziło,zapewne i tak nie wróci do domu na noc? Bo i po co? Nie będzie mógł zasnąćprzez nieustanne kłótnie, a marnować czasu przed telewizorem nie będzie.Trudno, że starzy się pomartwią. I tak już mało co go obchodziło.

Mijał tak powoli kolejne przecznice tego cholernego,brudnego chlewu. Tego zbyt szybkiego i nikomu niesprzyjającego miasta, starającsię kompletnie wyłączyć myśli. Zamknąć się i nie pozwolić dotrzeć do siebiewspomnieniom, których tak bardzo nie chciał pamiętać. Dobrze, że zaczął padaćdeszcz. Przecież osoba, którą każdy pyta, która zawsze przemawia innym do rozumu nie może ujawnić, że tezzdarza się jej płakać.

  

Jay Tchaikovsky; 19 lat; bezrobotny, nie uczący się; strzelec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz