sobota, 24 marca 2012

1883. Oni gdzieś tam w nas są.

12 listopada 2009
 „Pamiętał jak dziś dzień , w którym siedział znudzony przed telewizorem, przeskakując z kanału na kanał. Sam nie wiedział dlaczego ale zostawił na wiadomościach. Przymknął oczy rozkoszując się spokojem, dopiero po chwili zaczęły docierać strzępki relacji dziennikarskiej.
- Samolot Nowy Jork-Los Angeles zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach z radarów – Max otworzył szeroko oczy, wlepiając wzrok w telewizor – Niemożliwe… Jakieś pieprzone Prima Aprilis… – jęknął zrozpaczony i popatrzył na zegarek. Jeśli wszystko by grało, Daniel i Megan byliby już na lotnisku w LA. Chłopak złapał za telefon i wykręcił numer przyjaciela.
- Abonent ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem… – chłopak przeklął pod nosem i usiadł zrezygnowany na podłodze.
- I co teraz będzie… Co teraz będzie… – schował twarz w dłoniach, biorąc głęboki oddech. Już nigdy więcej go nie zobaczy. Nigdy…
- …Liczba ofiar na chwilę obecną wynosi 132 osoby… W tym 6 zabitych na ziemi… Reszta uchodzi za zaginionych…
- Czyli już ich znaleźli… – mruknął niezadowolony, patrząc w ekran telewizora – Do tragedii doszło niedaleko Amarillo w stanie Texas… 
- Pieprzony świat… Pieprzone życie, jak widać nic niewarte…”

 Jednak te złe chwile nie zamazały tych zabawnych, i tych które zawsze, po dziś dzień, wywołują na ustach uśmiech. 
13 październik 2003
 „Chociażby to szkolne lodowisko, na którym kotłowała się, co najmniej dwudziestka młodych chłopaków.
- Ryder! Na lodowisko i bez migania mi się! – krzyknął ktoś z dołu, nie uchodziło wątpliwością, że był to trener.
- Znowu się spóźniłeś, Ryder! Że jesteś dobry, nie znaczy, że możesz sobie pozwalać na gwiazdorzenie – mruknął nauczyciel, patrząc na blondyna, który sznurował swoje łyżwy.
- Nie, bo ja musiałem…
- Niebo to zostaw ptaszkom, Ryder! – wrzasnął zdenerwowany Both, bo tak nazywał się dyktator, który śnił się Maxowi po nocach. Ale nie on pierwszy, ani nie ostatni.
- Ale trenerze… – jęknął.
- Wymień mi wszystkie 25 niedozwolonych zagrań.
Piętnastoletni Ryder przełknął nerwowo ślinę i przygryzł na chwilę dolną wargę.
- No to tak… Hooking, boarding, charging, kneeing – zaczął niechętnie wymieniać – Roughing, cross-checking, high-sticking…
- Pięć lat później… – odezwał sie mały, krępy chłopiec z bujną, czarną czupryną, jak zawsze musiał dopiec przyjacielowi.
- Max… Siedź cicho… – jęknął blondyn, „katowany” przez trenera.
- Dobra, Ryder, ty już się nie poć, tylko zaciągnij swój kościsty tyłek na neutralną… Ominąłeś pierwszą tercję, więc właściwie powinieneś w tej chwili grzać ławkę.
Daniel wymamrotał tylko coś pod nosem i podjechał do środkowej linii, przygotowując się do przejęcia krążka.”

05 lipca 2004
 „Wszyscy uwielbiali także wybierać się na stare opuszczone lotnisko, tuż przy tym międzynarodowym. W którymś momencie jeden z samolotów wzniósł się z nad pasa startowego i przeleciał tuż nad ich głowami, tak nisko, że osiemnastolatek myślał, że maszyna podwoziem zahaczy o linie wysokiego napięcia. Ryk był ogłuszający. Góra szesnastoletni Daniel i Max wraz z kumplami podnieśli w górę puszki z piwami i zaczęli się śmiać.
- Hej. Dobrze się bawicie? – krzyknęła jakaś brunetka siedząca na masce jednego z samochodów – Daniel… Odwieź mnie do domu.
- Już? Jeszcze prawie z nikim nie pogadałem – mruknął szesnastoletni Ryder, odkładając na bok puszkę z trunkiem
- No, dobra. Nie ma sprawy. Pojadę z Maxem  - mruknęła dziewczyna i chwyciła jednego z chłopaków za rękę i podciągnęła półprzytomnego chłopaka do pozycji siedzącej. – Ten oto Max odwiezie mnie do domu. Możesz przecież prowadzić, prawda Max? – spytała głupkowato brunetka i walnęła go w plecy tak mocno, że prawie przewrócił się wraz z nią.
Kiedy stanął na ziemi o własnych siłach, lekko się zachwiał i wyjął z kieszeni kurtki kluczyki od samochodu.
- Occcyyy-wiscie – wybełkotał i wymierzył kluczykiem w zamek drzwi auta, lecz trafił w okno. 
Dziewczyna, popatrzyła z wymownym uśmiechem, na swojego chłopaka.
- Sara… Już idę, no idę… – mruknął od niechcenia i wsiadł do jakiegoś samochodu i pociągnął za kurtkę ledwie już stojącego bruneta, którego także wpakował do auta.”
24 marca 2012
 Maxwella dawno już nie było w Nowym Jorku. Rozwijał swoją sportową karierę i rozpędził ją tak bardzo, że zupełnie zapomniał o tym mieści i o tym wszystkim co się tutaj działo.
W końcu wszedł do swojego nowego apartamentu i usiadł na skórzanej kanapie dzierżąc w dłoniach karton. Dostał go po śmierci Rydera. Od tego czasu minęły już ponad dwa lata, a jednak nie zdołał sprawdzić co jest w środku. W końcu się jednak odważył i znalazł w środku zdjęcia jego przyjaciół, podpisanymi na odwrotach. Na niektórych było nieco więcej słów:
Zdjęcie EliWyjechałaś, ale nie mam Ci tego za złe. Nic w tym dziwnego, bo przecież wiele umknęło z mej pamięci. Na pewno Cię kochałem i za wszystko przepraszam.
Uśmiechnął się delikatnie, odkładając fotografie na jedną kupkę:
April - Wariatka, moja siostra. To ona nazywa mnie skrzatem i Złomkiem, to z nią cofałam się w rozwoju, oglądając bajki.
Brunet roześmiał się, już nawet nie hamując łez, które pchały mu się do oczu.
Juli - Było kilka nieporozumień, ale wybrnęliśmy z tego cało, wspaniała osoba, która bezinteresownie pomoże, o każdej porze dnia i nocy. I podpuszcza mi kumpla…
Rose - Może nie znamy się długo, ale urocza dziewczyna, czekająca na swój życiowy cud… Widziała dużo… Zbyt dużo? Biedna… Musi znosić plotki, na temat tego, że mamy romans i że to moje dziecko.
- Uroki pracowania obok plotkary – wybuchnął śmiechem, doskonale przypominając sobie tą katarynkę w firmie Rydera.
Alex - To ją trzeba było wyciągnąć z pierdla… Odsunęliśmy się od siebie. Dlaczego? Brak czasu? Czy strach przed najgorszym?
EveCóż… Trochę się poprztykaliśmy… Ale wiesz, że to było dla twojego dobra… Mam nadzieję, że śladu na policzku nie było.
W końcu dotarł do swojego zdjęcia.
Max - Kumpel z liceum, myślący inaczej, jedyny, który odważył się odnowić przyjaźń, choć wiedział, że to nie będzie łatwe. Potrafi irytować. 
CharlieChodząca encyklopedia, gdy rozpiera go energia, uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy, młodszy brat… Przyjaciel.
Jonasi - Jednym słowem nie da się ich nie lubić. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie, które przyprawia o łzy śmiechu, miny jak nie z tej ziemi i te temperamenty. Ja chcę powtórkę z rozrywki i paintball. 
LandonNie wiem nawet, co się z nim teraz dzieje, ale zawsze przypominał mnie… Jak brat bliźniak, którego nigdy nie miałem.
IrmelinKtoś tu mówił, że nie mieliśmy razem zdjęć… A tu proszę.
Brunet opadł bezwładnie na kanapę i przetarł mokre oczy, starając się już nie beczeć jak głupi.

Maxwell Pullman
24 lata
Zawodowy Hokeista w New York Rangers
  
[Niespodzianka?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz