12 listopada 2009
„Pamiętał jak dziś dzień , w którym siedział znudzony przed telewizorem, przeskakując z kanału na kanał. Sam nie wiedział dlaczego ale zostawił na wiadomościach. Przymknął oczy rozkoszując się spokojem, dopiero po chwili zaczęły docierać strzępki relacji dziennikarskiej.
- Samolot Nowy Jork-Los Angeles zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach z radarów – Max otworzył szeroko oczy, wlepiając wzrok w telewizor – Niemożliwe… Jakieś pieprzone Prima Aprilis… – jęknął zrozpaczony i popatrzył na zegarek. Jeśli wszystko by grało, Daniel i Megan byliby już na lotnisku w LA. Chłopak złapał za telefon i wykręcił numer przyjaciela.
- Abonent ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem… – chłopak przeklął pod nosem i usiadł zrezygnowany na podłodze.
- I co teraz będzie… Co teraz będzie… – schował twarz w dłoniach, biorąc głęboki oddech. Już nigdy więcej go nie zobaczy. Nigdy…
- …Liczba ofiar na chwilę obecną wynosi 132 osoby… W tym 6 zabitych na ziemi… Reszta uchodzi za zaginionych…
- Czyli już ich znaleźli… – mruknął niezadowolony, patrząc w ekran telewizora – Do tragedii doszło niedaleko Amarillo w stanie Texas…
- Pieprzony świat… Pieprzone życie, jak widać nic niewarte…”
Jednak te złe chwile nie zamazały tych zabawnych, i tych które zawsze, po dziś dzień, wywołują na ustach uśmiech.
13 październik 2003
„Chociażby to szkolne lodowisko, na którym kotłowała się, co najmniej dwudziestka młodych chłopaków.
- Ryder! Na lodowisko i bez migania mi się! – krzyknął ktoś z dołu, nie uchodziło wątpliwością, że był to trener.
- Znowu się spóźniłeś, Ryder! Że jesteś dobry, nie znaczy, że możesz sobie pozwalać na gwiazdorzenie – mruknął nauczyciel, patrząc na blondyna, który sznurował swoje łyżwy.
- Nie, bo ja musiałem…
- Niebo to zostaw ptaszkom, Ryder! – wrzasnął zdenerwowany Both, bo tak nazywał się dyktator, który śnił się Maxowi po nocach. Ale nie on pierwszy, ani nie ostatni.
- Ale trenerze… – jęknął.
- Wymień mi wszystkie 25 niedozwolonych zagrań.
Piętnastoletni Ryder przełknął nerwowo ślinę i przygryzł na chwilę dolną wargę.
- No to tak… Hooking, boarding, charging, kneeing – zaczął niechętnie wymieniać – Roughing, cross-checking, high-sticking…
- Pięć lat później… – odezwał sie mały, krępy chłopiec z bujną, czarną czupryną, jak zawsze musiał dopiec przyjacielowi.
- Max… Siedź cicho… – jęknął blondyn, „katowany” przez trenera.
- Dobra, Ryder, ty już się nie poć, tylko zaciągnij swój kościsty tyłek na neutralną… Ominąłeś pierwszą tercję, więc właściwie powinieneś w tej chwili grzać ławkę.
Daniel wymamrotał tylko coś pod nosem i podjechał do środkowej linii, przygotowując się do przejęcia krążka.”
05 lipca 2004
„Wszyscy uwielbiali także wybierać się na stare opuszczone lotnisko, tuż przy tym międzynarodowym. W którymś momencie jeden z samolotów wzniósł się z nad pasa startowego i przeleciał tuż nad ich głowami, tak nisko, że osiemnastolatek myślał, że maszyna podwoziem zahaczy o linie wysokiego napięcia. Ryk był ogłuszający. Góra szesnastoletni Daniel i Max wraz z kumplami podnieśli w górę puszki z piwami i zaczęli się śmiać.
- Hej. Dobrze się bawicie? – krzyknęła jakaś brunetka siedząca na masce jednego z samochodów – Daniel… Odwieź mnie do domu.
- Już? Jeszcze prawie z nikim nie pogadałem – mruknął szesnastoletni Ryder, odkładając na bok puszkę z trunkiem
- No, dobra. Nie ma sprawy. Pojadę z Maxem - mruknęła dziewczyna i chwyciła jednego z chłopaków za rękę i podciągnęła półprzytomnego chłopaka do pozycji siedzącej. – Ten oto Max odwiezie mnie do domu. Możesz przecież prowadzić, prawda Max? – spytała głupkowato brunetka i walnęła go w plecy tak mocno, że prawie przewrócił się wraz z nią.
Kiedy stanął na ziemi o własnych siłach, lekko się zachwiał i wyjął z kieszeni kurtki kluczyki od samochodu.
- Occcyyy-wiscie – wybełkotał i wymierzył kluczykiem w zamek drzwi auta, lecz trafił w okno.
Dziewczyna, popatrzyła z wymownym uśmiechem, na swojego chłopaka.
- Sara… Już idę, no idę… – mruknął od niechcenia i wsiadł do jakiegoś samochodu i pociągnął za kurtkę ledwie już stojącego bruneta, którego także wpakował do auta.”
24 marca 2012
Maxwella dawno już nie było w Nowym Jorku. Rozwijał swoją sportową karierę i rozpędził ją tak bardzo, że zupełnie zapomniał o tym mieści i o tym wszystkim co się tutaj działo.
W końcu wszedł do swojego nowego apartamentu i usiadł na skórzanej kanapie dzierżąc w dłoniach karton. Dostał go po śmierci Rydera. Od tego czasu minęły już ponad dwa lata, a jednak nie zdołał sprawdzić co jest w środku. W końcu się jednak odważył i znalazł w środku zdjęcia jego przyjaciół, podpisanymi na odwrotach. Na niektórych było nieco więcej słów:
Zdjęcie Eli – Wyjechałaś, ale nie mam Ci tego za złe. Nic w tym dziwnego, bo przecież wiele umknęło z mej pamięci. Na pewno Cię kochałem i za wszystko przepraszam.
Uśmiechnął się delikatnie, odkładając fotografie na jedną kupkę:
April - Wariatka, moja siostra. To ona nazywa mnie skrzatem i Złomkiem, to z nią cofałam się w rozwoju, oglądając bajki.
Brunet roześmiał się, już nawet nie hamując łez, które pchały mu się do oczu.
Juli - Było kilka nieporozumień, ale wybrnęliśmy z tego cało, wspaniała osoba, która bezinteresownie pomoże, o każdej porze dnia i nocy. I podpuszcza mi kumpla…
Rose - Może nie znamy się długo, ale urocza dziewczyna, czekająca na swój życiowy cud… Widziała dużo… Zbyt dużo? Biedna… Musi znosić plotki, na temat tego, że mamy romans i że to moje dziecko.
- Uroki pracowania obok plotkary – wybuchnął śmiechem, doskonale przypominając sobie tą katarynkę w firmie Rydera.
Alex - To ją trzeba było wyciągnąć z pierdla… Odsunęliśmy się od siebie. Dlaczego? Brak czasu? Czy strach przed najgorszym?
Eve – Cóż… Trochę się poprztykaliśmy… Ale wiesz, że to było dla twojego dobra… Mam nadzieję, że śladu na policzku nie było.
W końcu dotarł do swojego zdjęcia.
Max - Kumpel z liceum, myślący inaczej, jedyny, który odważył się odnowić przyjaźń, choć wiedział, że to nie będzie łatwe. Potrafi irytować.
Charlie – Chodząca encyklopedia, gdy rozpiera go energia, uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy, młodszy brat… Przyjaciel.
Jonasi - Jednym słowem nie da się ich nie lubić. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie, które przyprawia o łzy śmiechu, miny jak nie z tej ziemi i te temperamenty. Ja chcę powtórkę z rozrywki i paintball.
Landon – Nie wiem nawet, co się z nim teraz dzieje, ale zawsze przypominał mnie… Jak brat bliźniak, którego nigdy nie miałem.
Irmelin – Ktoś tu mówił, że nie mieliśmy razem zdjęć… A tu proszę.
Brunet opadł bezwładnie na kanapę i przetarł mokre oczy, starając się już nie beczeć jak głupi.
Maxwell Pullman
24 lata
Zawodowy Hokeista w New York Rangers
[Niespodzianka?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz