wtorek, 29 maja 2012

1891. All the things I hate are around me…

 To zabawne,kiedy ktoś staje się dla ciebie wszystkim, kiedy jesteś w stanie zrobić tak wiele by go zatrzymać. Nie ma ,wtedy znaczenia jak bardzo nisko upadłaś, jak bardzo śmieszyłaś, bo chciałaś by był blisko za każdą cenę. Nie, to wcale nie jest zabawne.

 To jedna z najcięższych rzeczy – pozbycie się z myśli osoby, na której Ci zależało. Usunięcie jej ze znajomych na portalach, z komunikatorów, a także numeru telefonu i wszystkich wiadomości,które sobie wysyłaliście. Lepiej zrobić to szybko, bo później spojrzenie na taką wiadomość powoduje ten okropny ucisk w sercu…                            Codziennie muszę chodzić ścieżką, którą wraz z nim przemierzałam. Moja wyobraźnia jest na tyle bujna,że potrafię zobaczyć nas tam razem, jak idziemy… Szczęśliwi, uśmiechnięci, trzymający się za ręce. A już tak całkiem nie dawno szliśmy tak w całkiem innym nastroju.

Nienawidzę faktu, że naznaczyłeś swoją obecnością tak wiele dróg, mimo że byleś tak krótko…                                                                                                                                                  Nienawidzę tego, że nie chciałeś zostać i wszystkiego wyjaśnić. Tylko ja tego chciałam, tylko mi zależało. To tak samo okropne.

 Nie chcę rozpamiętywać w nieskończoność czegoś co ledwo się zaczęło,a już zdążyło skończyć, ale… dlaczego byłeś i w jakimś stopniu jesteś tak bardzo dla mnie ważny?!

 Musi minąć trochę czasu zanim oswoje się z myślą, że Cie nie ma, że do mnie nie napiszesz, że nigdy się nie uśmiechniesz, że tak naprawdę wszystko było kłamstwem,a ja byłam na tyle naiwna, by w nie wierzyć…



 -Włóź słuchawki. Nie ty jedna straciłaś to na czym ci zależało.

 - Czyli wystarczyły tylko słuchawki? A ja tak długo cierpiałam – mówię z uśmiechem na twarzy.

 - Może – odpowiada mi Jade.  

 Tylko jej mogę powiedzieć o wszystkich dręczących mnie sprawach. Mam kilka szkolnych koleżanek, z którymi całkiem nieźle się dogaduje, ale to nie to samo… zresztą ja, one i o n chodzimy do jednej szkoły, co komplikuje sytuacje jeszcze bardziej…  

Jade potrafi mnie postawić do pionu i zmusić do myślenia.

 - Był idiotą – mówi. 

 - Wiem! – odparowuje głośno.  

 Tak jest- zdaje sobie sprawę,że nie był mnie wart. Nigdy nie był i nigdy nie będzie. Po co mi ktoś, kto uważa, że Metallica to gatunek muzyczny?! I to wcale nie jest jego najgorszą  cechą,ale czy to coś zmieni jeśli będę przywoływać wady? Może wcześniej zapomnę. Może…

 - Oj Malin… – słyszę głos z słuchawki. Nagle uświadamiam sobie,że jest daleko stąd… A mimo to wie o czym myślę. Właściwie to nie trudno zgadnąć.

 Malin Estanyol od dłuższego czasu myśli o jednej osobie. Nie całe swoje dziewiętnastoletnie życie, ale zdaje jej się,że tak właśnie jest. Jakby był z nią całe życie.

To ja. Ja jestem Malin Estanyol… Dziewczyną z tysiącem wad i kilkoma zaletami. Dziewczyną, która nigdy nie umie postawić na swoim. Która zawsze przegrywa w walce o coś na czym jej zależy. Kimś, komu wydaje się, że cierpi najmocniej, podczas gdy na świecie jest milion innych ważniejszych problemów. Rzeczy, o których wiem doskonale, a i tak czasem nie potrafię poukladać ich w głowie w kompletną  układankę.

 Wzdycham głośno i po chwili kończę rozmowę z Jade. Podchodzę do okna, za którym rozciąga się panorama nowojorskiej dzielnicy Chelsea. Kiedy przeprowadzałam się tutaj kilka lat temu bardzo trudno było zasnąć przy nieustających korkach i samochodowych klaksonach.Jednak kocham Nowy Jork, mimo tego, że teraz jest miastem mojego cierpienia.  Tak wielkie miasto,a ja mam wrażenie, że natknę się na Niego tuż za rogiem…

Wtedy moje serce zabije bardzo mocno,a do żył napłynie adrenalina… 

Nienawidzę tego. 

Nienawidzę Ciebie.

Nienawidzę tych uczuć.

Nienawidzę samej siebie za naiwność.

Nienawidzę świata, który nie pozwala mi spełniać marzeń.

Zbyt wielu rzeczy nienawidzę…

Malin Estanyol

19 lat

uczennica ostatniej klasy szkoły średniej na Manhattanie.

< zdjęcie >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz